Peeling do ciała Kanu, Rokitnikowa moc witaminowa – moje odkrycie z kalendarza adwentowego PURE BEAUTY
Hej Dziewczyny!
Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam kalendarze adwentowe z kosmetykami. To trochę jak codzienne otwieranie małego prezentu – i czasem trafia się coś, co staje się prawdziwym hitem. Tak właśnie było z peelingiem do ciała Rokitnikowa moc witaminowa marki KANU, który znalazłam w kalendarzu Pure Beauty. Po pierwszym użyciu wiedziałam, że zostanie ze mną na dłużej – i muszę się z Wami podzielić wrażeniami!
Moje pierwsze wrażenia
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to zapach – lekko owocowy, przyjemnie orzeźwiający. Właśnie taki aromat sprawia, że rytuały pielęgnacyjne stają się dla mnie czystą przyjemnością. A do tego jego cudowna konsystencja! Peeling ma formułę solno-olejową, co oznacza, że oprócz złuszczania jednocześnie pielęgnuje skórę (dzięki zawartości olejków). Uwielbiam to uczucie, kiedy przy jego pomocy mogę wymasować i pobudzić swoją skórę... Peelingi do ciała to od dawna mój must have.
Co sprawiło, że peeling KANU stał się moim ulubieńcem?
To, co wyróżnia peeling KANU, to skład pełen dobroci. Bazą jest olej z rokitnika, który jest bogaty w witaminy C, E, B12 oraz karotenoidy i polifenole. Jest mega odżywczy dla skóry. Peeling zawiera też pestki żurawiny, które wspomagają złuszczanie martwego naskórka.
Po jego użyciu skóra jest:
- idealnie gładka,
- odpowiednio odżywiona i nawilżona – dzięki warstwie olejków nie trzeba już nakładać balsamu,
- promienna i miękka.
Dla kogo będzie idealny?
Ten peeling będzie idealny dla każdej kobiety, ale najlepiej sprawdzi się przy suchej, wrażliwej lub dojrzałej skórze, która potrzebuje odżywienia. Dzięki łagodnym składnikom sprawdzi się także u osób z problemami naczynkowymi czy podrażnieniami. Ja stosuję go 2 razy w tygodniu, ale spokojnie można używać go częściej – wszystko zależy od potrzeb skóry.
Podsumowanie
Peeling rokitnikowy to kosmetyk, który jest nie tylko skuteczny, ale też przyjemny w stosowaniu. Najbardziej zachwyca mnie uczucie gładkiej, jedwabistej skóry, które pozostawia – i to bez konieczności użycia balsamu. Co więcej, jest wegański i oparty na naturalnych składnikach, a to dla mnie również ogromny plus.
Jeśli szukacie peelingu, który robi „wszystko naraz” – złuszcza, pielęgnuje i rozpieszcza – serdecznie go polecam! Nie bez powodu trafił na listę moich ulubieńców z kalendarza PURE BEAUTY 😊😊
Pozdrawiam.
(Współpraca reklamowa)
bardzo polubiłam ten peeling
OdpowiedzUsuń